- Pompy ciepła w już istniejących budynkach - czy to ma sens?
- Budujący i remontujący coraz częściej wybierają zewnętrzne drzwi marki NITUS
- G-U: Pochwyt ze zintegrowanym czytnikiem ekey dLine
- Drużyna sponsorowana przez Aluron została Wicemistrzem Polski 2023/2024
- Okna PVC pod lupą: wszystko, co powinieneś wiedzieć, zanim je zamontujesz
Sukcesja – proces czy moment?
Rozmowa z Mieczysławem Krysińskim, założycielem firmy Kristech technika otworowa.
Szacuje
się, że problem sukcesji dotyczy i będzie dotyczył wielu
przedsiębiorstw w Polsce, bowiem według danych aż 36% to biznesy
rodzinne. Wyzwanie dotyczy nie tylko dużych firm, ale również tych
mniejszych. Rozmawiamy z Mieczysławem Krysińskim, który 25 lat temu
zajął się stolarką otworową. Dziś salon KRISTECH z Tupadł koło
Inowrocławia to miejsce docenione przez inwestorów. O procesie sukcesji
rozmawiamy z seniorem.
Patrycja Haremska: Prowadził Pan rodzinną firmę wraz z
Synem. Z jednej strony biznes rodzinny jest oparty na silnych
fundamentach, ale zapewne w trakcie wspólnego działania pojawiły się też
wyzwania. Jak wygląda ścieżka komunikacji w codziennej pracy?
Mieczysław
Krysiński: Z synem Waldemarem prowadzimy firmę wspólnie od prawie 22
lat. W tamtym momencie startowaliśmy z zupełnie innymi doświadczeniami –
ja byłem już dojrzałym człowiekiem, przechodzącym na emeryturę
nauczycielską, a syn dopiero co po maturze, wyrażał jednak chęć pracy z
ojcem. Dla mnie sytuacja była nieco prostsza – miałem doświadczenie
biznesowe, bo przez prawie 18 lat prowadziłem rodzinne małe ogrodnictwo.
Przygoda ze stolarką otworową rozpoczęła się w 1993 roku, pracując
zawodowo założyłem działalność gospodarczą montując w Inowrocławiu
żaluzje i rolety materiałowe. Po ukończeniu szkoły średniej, w 1997
roku, dołączył do mnie syn Waldemar i tak zostało do dzisiaj. Od pewnego
czasu zarządzamy firmą już w innych rolach – syn zarządza salonem
stolarki, ja wspieram, kiedy syn potrzebuje pomocy czy po prostu porady.
Wyzwań w tym czasie było sporo, ale przyświecał nam jeden cel –
wspólna konsekwentna praca na rzecz rozwoju firmy. W trudniejszych
chwilach, kiedy np. mieliśmy odmienne zdanie w danej kwestii, nigdy nie
zapominaliśmy o uprzejmości i szacunku, co również uważam za klucz do
sukcesu. Od samego początku w dobrych i złych chwilach nigdy nie
zabrakło na początek dnia „Dzień dobry”, a na koniec „Do jutra”. W
zasadzie nie było między nami złośliwości i złej woli, tak jest do dziś –
pomimo różnic zdań, pomysłów, komunikacja między nami nigdy nie
została przerwana, a przecież żyjemy z rodzinami w jednej „zagrodzie”.
Patrząc z perspektywy tylu lat wydaje się to niemożliwe, a jednak tak
jest i widać tego efekty w postaci świetnie prosperującego salonu
KRISTECH.
Patrycja Haremska: Zmiany pokoleniowe są
nieuchronne i wiążą się również ze zmianą podejścia i myślenia o
dzisiejszej sprzedaży i tworzeniu lejka sprzedażowego. Jak udaje się
połączyć tradycyjne podejście do sprzedaży stolarki otworowej w salonie
z nowoczesnymi metodami – chociażby działaniami na portalach
społecznościowych?
Mieczysław Krysiński: Każda droga
dobra, która prowadzi do celu. Są klienci, którzy wolą tradycyjne
metody obsługi klienta, do tej grupy należy starsza ‘’młodzież’’,
natomiast młodsze pokolenie chce korzystać z nowoczesnych rozwiązań,
najpierw przygotowuje się w domu z rodziną do dyskusji, wykorzystując
portale społecznościowe i dostępne źródła informacji o produkcie, a
następnie udaje się do innowacyjnego salonu stolarki Krishome. Wniosek
jest prosty – handlowiec w salonie ma wyzwanie, żeby sprostać
klientowi. Moim zdaniem trzeba mieć wyczucie i wiedzę, a najlepiej
łączyć różne metody, żeby osiągnąć cel i zdobyć klienta.
Patrycja
Haremska: O sukcesji sporo się w Polsce mówi. Z danych wynika, że aż
36 procent firm w naszym kraju to zespoły rodzinne. Traktują Pan tę
zmianę jako moment, w którym następne pokolenie przejmuje dziedzictwo
czy jako proces, który jest rozłożony w czasie?
Mieczysław
Krysiński: Mam już sporo lat, ale według mnie jest to proces rozłożony
w czasie. O dziedzictwie możemy mówić, kiedy biznes jest przekazywany
na kolejne już pokolenie. Nasze przedsiębiorstwo skutecznie funkcjonuje
już 26 rok, czyli jesteśmy na początku procesu tworzenia zespołu
rodzinnego, który może w przyszłości tworzyć pewne dziedzictwo, jeśli
będą chętni kontynuować ten proces, bo przecież to są długie lata,
bardzo długie lata trwania, cierpliwości, konsekwencji i solidnej pracy.
W pewnym momencie zaczynamy postrzegać, że nadchodzi czas przekazania
firmy, w naszym przypadku synowi Waldemarowi. U nas to przebiegło w
sposób nietypowy, bo syn przeprowadził audyt w firmie w wyniku, którego
stwierdzono dwuwładzę. Syn jest bardzo ambitny i chciał przejąć
zarządzanie i tak właśnie się stało. Senior ustąpił i ograniczył się do
roli obserwatora i wspiera we wskazanych przez zarządzającego pracach
firmy. Powiem krótko: wskazana jest dobra wola z dwóch stron, bo wyzwań
jest sporo. Dużo się mówi o sukcesji, ale nie porusza się wcale
problemu zapewnienia godnego zabezpieczenia seniorom, bo nie lubię
używać słowa „starość”, to również jeden z problemów związanych z
przekazaniem biznesu na ramiona młodszych pokoleń.
Patrycja
Haremska: Jak przygotować swoje dzieci do sukcesji? W jaki sposób Pan,
Panie Mieczysławie przekazuje swoją wiedzę i ogromne doświadczenie w
branży Synom?
Mieczysław
Krysiński: Pyta mnie Pani jak przygotować dzieci do sukcesji? Jest to
proces bardzo złożony, bo rozmawiając z młodzieżą – poza moimi dziećmi,
spostrzegam, że widzi ona łatwe, dobre życie, piękne i szybkie
samochody oraz krótki dzień pracy. Rzeczywistość jest brutalna i
dlatego następcy w procesie sukcesji szybko się załamują, pomimo, że
odziedziczają biznes po rodzicach. Najważniejszym celem, w
przygotowaniu następców do przejmowania firmy, jest nauczyć dziecko
szacunku do pracy i ludzi, pieniędzy. Uważam, że ważne jest
wykształcenie, niekoniecznie kierunkowe. Wzorem dla dzieci powinni być
rodzice, którzy muszą rozmawiać, być inspiracją, z której dzieci
samoistnie chcą czerpać. Młody człowiek musi być dobrze przygotowany do
życia, a nie wymusza na rodzicach, że mu się wszystko należy. Dziś
mogę powiedzieć, że jestem dumny z przygotowania do życia czterech
swoich synów, z których dwoje prowadzi firmy z branży: Karol –
KRISPOL i Waldemar – KRISTECH, po wyższych studiach z tytułami.
Pozostałych dwoje ukończyło studia uniwersyteckie z informatyki i w tym
zawodzie pracuje. Swoją wiedzę i zdobyte doświadczenie przekazuję
synom podczas rozmów rodzinnych, towarzyskich, często telefonicznych.
Siłą rzeczy najczęściej rozmawiam z Waldemarem, bo nas głównie dotyczy
problem sukcesji w całej rozciągłości.
Patrycja
Haremska: Wielu przedsiębiorców boryka się z wyzwaniem polegającym na
braku następnego pokolenia, które jest zainteresowane kontynuowaniem
biznesu. Jak zaszczepić w dzieciach pasję do swojej branży, Panie
Mieczysławie?
Mieczysław Krysiński: Na Pani pytanie
nasuwa mi się krótka odpowiedź, że w którymś momencie wychowania
dzieci, rodzice popełnili błąd, ale zdaję sobie sprawę, że to nie taka
prosta sprawa.
Trudno też komuś doradzać, jak ma przygotowywać
przyszłego następcę. Dzieci często nie zwracają uwagi na majątki
rodziców czy firmy, które mogą odziedziczyć – są bardzo ambitne i
często chcą same dochodzić do tego co osiągnęli rodzice, a często
rodzicom wydaje się to niemożliwe. Jak już wspomniałem, w naszej
rodzinie najważniejszym celem było zdobycie zawodu przez synów, stąd
żaden nie kończył liceum ogólnokształcącego, tylko szkoły średnie
zawodowe, w których już uczyli się praktycznego działania i szacunku do
pracy. Często się mówi, że najpierw „ogólniak’’, bo młodzież nie
dostanie się na studia, bzdura. Nasi synowie wszyscy ukończyli porządne,
5-letnie, państwowe uczelnie. Naszym zdaniem jako rodziców, zawsze
celem była nauka, a ja jako ojciec uczyłem ich solidnej pracy,
konsekwencji w działaniu, wzajemnego szacunku. Pragnę dodać, że często
nie było łatwo, ale nasz cel jako rodziców został osiągnięty i jesteśmy z
tego dumni, to jest nasz największy życiowy sukces. Wszystkie inne
dobra są do zdobycia, ale dzieci porządnie przygotowanych do życia i
gotowych do przejęcia firmy się nie kupi. Pewnie w tym momencie wielu
rodziców zaczyna myśleć, że ma firmę, dorosłe i wykształcone dzieci i
ktoś musi firmę odziedziczyć, a oni tego nie chcą, warto wtedy
przeanalizować, dlaczego tak się dzieje.
Patrycja Haremska: KRISTECH jest przykładem biznesu, w
którym innowacyjne podejście do biznesu spotyka się z tradycyjnymi
wartościami. Czy uważa Pan, że to klucz do sukcesu?
Mieczysław
Krysiński: Muszę potwierdzić, że ma Pani rację, ale się zastanawiam
skąd to Pani wiedziała? ???? Od samego początku istnienia firmy
wytyczyliśmy sobie cel i postanowiliśmy, że nie oglądamy się na
konkurencję, wyznaczamy własny wizerunek firmy, którą chcemy stworzyć.
To były początki tego biznesu w Polsce. Tradycyjne wartości rodzinne
kojarzą mi się z wzajemnym szacunkiem do drugiego człowieka. Nasza
innowacyjność zawsze była przykładem dla innych, a polegała na
stworzeniu Biura Obsługi klienta, korzystaniu ze środków Agencji
Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w ramach Tworzenia i Rozwoju
Mikroprzedsiębiorstw. Innowacyjność to również dwukrotne zdobycie w 2007
i 2008 r. certyfikatu ‘’Przedsiębiorstwo Fair Play’’ i wiele innych
przedsięwzięć, których nie sposób tu wymienić. Bez wątpienia o naszej
pozycji na lokalnym rynku zadecydował też fakt, iż byliśmy pierwszym
salonem firmowym KRISPOL, to my byliśmy przykładem dla innych. Podczas
jednej z rozmów z synem padło pytanie: „Tato, dlaczego tak nam dobrze
idzie?’’ Znałem odpowiedź na to pytanie, ale udawałem, że nie wiem. Syn
po krótkim zastanowieniu odpowiedział: ‘’Bo mamy do siebie bezgraniczne
zaufanie’’, które trwa ponad 20 lat. Wydaje mi się, że dla Syna jestem
wsparciem, które daje mu poczucie bezpieczeństwa w kontynuowaniu
zarządzania firmą oraz z dumą obserwuję rozwój salonu KRISHOME, którym
kieruje Waldemar. Reasumując, warto zadać sobie pytanie: czy biznes
potrzebuje tradycyjnych wartości? Jestem przekonany, że na fundamencie
wzajemnego zaufania i szacunku, nie tylko rosną rodziny, ale i silne
marki, a proces sukcesji jest wówczas efektywny i mało „bolesny” dla
wszystkich stron.
KRISPOL
press box